Na Kubie działa całkiem prężna scena wspinaczkowa. Mają sporo malowniczych miejsc z fenomenalnymi drogami. Jednak jak to na Kubie, gdzie z wszystkim jest krucho, sprzęt którego używają pozostawia sporo do życzenia, a sklepu wspinaczkowego – tu zaskoczenie – na Kubie nie ma. Sprowadzenie czegokolwiek, pomijając embargo, cło itd. przekracza możliwości finansowe przeciętnego Kubańczyka, wspinacza tym bardziej…
SKĄD POMYSŁ?
To, że jestem wspinaczem nie powinno nikogo zaskoczyć. Tym samym oczywiste jest moje przywiązanie do tegoż środowiska. Dlatego, gdy planując wyjazd na Kubę dowiedziałam się o kiepskiej sytuacji sprzętowej tamtejszych wspinaczy od razu zaczęłam działać.
REALIZACJA
Zaledwie kilka godzin dzieliło pomysł od jego realizacji. Jedynie cztery dni przed wylotem na wszystkich moich mediach społecznościowych pojawiła się informacja o spontanicznej zbiórce sprzętu dla kubańskich wspinaczy. Tak naprawdę przez cały ten czas moje życie kręciło się wokół mojej akcji. Telefony i wiadomości w sprawie udostępniania i nagłaśniania informacji o zbiórce, plakaty na wszystkich krakowskich ściankach wspinaczkowych, a nawet ogłoszenie podczas projekcji serii ReelRock14 na sali Multikina.
DNI
KG
LINY
PARY BUTÓW
A DO TEGO OGROM EKSPRESÓW, HMSÓW I PRZYRZĄDÓW ASEKURACYJNYCH
Zaobserwuj nas na Facebooku i bądź na bieżąco z działaniami akcji.