BDS – BIEG DLA SŁONIA
Bieg dla Słonia (w skrócie BdS) to inny niż wspinaczka, sportowy sposób na wyrażanie swojej sympatii do gór, upamiętniający i poświęcony jednemu z najbardziej znanych i doświadczonych polskich himalaistów – kierownikowi programu ,,Polski Himalaizm Zimowy” Arturowi Hajzerowi.
Dzisiaj będzie krótko, bo i historia biegu nie jest zbyt długa.Zaraz (bo już miesiąc) po śmierci Hajzera w 2013 r. kochający góry dziennikarz Marcin Rudzki, wspólnie z ultramaratończykiem Augustem Jakubikiem zorganizowali pierwszy ,,Bieg dla Słonia”. W zaledwie kilka tygodni wiadomość dotarła do ok. 1400 osób, a w dotychczasowych edycjach wzięło udział ponad 5 tys. osób. Nie zabrakło w śród nich oczywiście kolegów po fachu Słonia takich jak znany wszystkim Adam Bielecki, Artur Małek, Janusz Majek,Krzysztof Wielicki, czy Ryszard Pawłowski. Niezły zasięg!
Trzeba jeszcze wspomnieć o klimacie (jak zawsze). Atmosferę skutecznie tworzą światła czołówek i innych latarek w ciemności. To co jeszcze skutecznie na nią wpływa to to, że oglądając się w okół siebie można zobaczyć nie tylko biegaczy ale również rolkarzy, rowerzystów, ludzi na wózkach, dzieci, psy – sport jest różny i dla każdego!
Tak w sumie, to dlaczego nocą? W dzień jest cieplej, jaśniej, jesteśmy wyspani… To jest event poświęcony himalaiście, a czy w Himalajach pora dnia ma znaczenia? Otóż nie. Jak idą w góry, to idą. Dodatkowo (jak mówią pomysłodawcy) wysyłamy do góry światło dla Hajzera i tych, którzy z gór nigdy nie wrócili.Artur chyba faktycznie patrzył na nas z góry, o czym miał świadczyć padający od startu deszcz. Wszyscy uczestnicy zaczęli klaskać i ruszyli zdobywać swoje ponad 7 km. symbolizujące zdobyte przez Słonia ośmiotysięczniki.
Uważam,że świetnym i wzruszającym pomysłem, a dodatkowo przyjemnością było wbiec na płytę stadionu lekkoatletycznego i zobaczyć wyświetlające sie na bilboardzie zdjęcia głównego bohatera tego zamieszania. Oczywiście uczestnicy i wtedy nie siedzieli cicho. Potem okazało się, że również Janusz Majer przyglądał nam się z trybun. Dwóch wspaniałych himalaistów mogło zobaczyć ile osób (a jest ich sporo) docenia ich wysiłek i podziela ich pasję.
W ramach zakończenia i zachęty powiem, że na mecie każdy dostaje ręcznie robiony medal… tyle serca wkładają w ten bieg.
Trzymaj się Słoniu, pamiętamy…