ALEKSANDER DOBA
Jego imię po polsku znaczy dzień i noc razem. Wiesz kto to?
Aleksander Ludwik Doba – kajakarz, podróżnik, odkrywca. Jako pierwszy człowiek w historii samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki. Olek i jego kajak spędzili ponad 100 000 km na wodach. Przez czytelników National Geographic został wybrany Podróżnikiem Roku 2015.
Po ukończeniu trzeciej transatlantyckiej wyprawy Aleksander Doba zaczął promować film pt. ,,Happy OLO – pogodna ballada o Olku Dobie”. Miałam okazję pojechać na jego projekcję w Kinoteatrze Rialto w Katowicach.
Wszystko miało się zacząć o godzinie 19:00 więc gdy wybiła ta godzina, a na scenie nic się nie działo, pan Aleksander wszedł na nią i zaczął zabawiać publiczność. Najpierw był ,,striptiz”, który polegał na tym, że Doba zdjął swoją reprezentacyjną bluzę, ukazując bluzkę z nadrukiem plakatu filmu. A potem proponował nam zgłoszenie go do Oscarów jako świeżo upieczonego aktora.
,,Jak wygram, to podzielę się z wami Oscarem, bo przecież to taka duża nagroda”.
I wreszcie projekcja filmu opowiadającego o jego drugiej transatlantyckiej wyprawie. Trwała ona 167 dni w czasie których przepłynął ponad 12 000 km! Seans był bardzo przyjemny, bo film wzbogacono świetnymi animacjami Krzysztofa Ostrowskiego oraz muzyką zespołu ,,Pogodno i Przyjaciele”. Film podzielono na kilka przeplatających się ze sobą części, były to rozmowy Olka z reżyserem ballady, komentarze uczniów Szkoły Podstawowej im. Aleksandra Doby w Iwięcinie oraz filmy nakręcone w czasie wyprawy oraz wspomniane wcześniej animacje.
,,Nie wiem, skąd takie zainteresowanie moją osobą. Jestem normalnym człowiekiem. Mam normalny wygląd, normalnie się zachowuję”.
,,Turystyka kajakowa to jest wspaniała rzecz. Polecam każdemu spróbować, ale nikomu nie polecam przepływania oceanu kajakiem”.
,,Czemu miałbym się bać, że trafi mnie piorun? Jestem takim małym punkcikiem na wielkim oceanie”.
,,Nie byłem samotny. Bo samotny jest ktoś kto mieszkając w mieście w wielkim bloku nie ma rodziny i przyjaciół. Ja rozmawiałem z rybami a nawet ptakami”.
Po filmie był czas na rozmowę, czyli my (widzowie) pytamy, a bohater filmu odpowiada.
,,Kto ma jakieś pytanie? Nikt? Ja mogę nawet bez nich odpowiadać”.
Pytania dotyczyły naprawdę różnych tematów. Od budowy kajaka, po zainteresowanie jego zdrowiem itp. Częstą sytuacją było to, że ktoś zadał pytanie, a Olek odpowiadał na zadane przez samego siebie. Wszyscy się wtedy śmiali.
Panie Olku, jak pan ładował telefon?
Nie ładowałem go. Był satelitarny i nie trzeba było. Ale miałem taką sytuację, że skończyły mi się środki na koncie bo wiecie, oni mogli pisać do mnie za darmo, a ja musiałem płacić. Taka niesprawiedliwość. No i zrozumieli, że muszą mi doładować pieniądze dopiero wtedy, kiedy 2 tygodnie nie miałem z nimi kontaktu. Potem już nie było takiego problemu.
Jak zaczęła się pana przygoda z kajakiem? (moje pytanie)
Jak zaczęło się co? – Pana przygoda z kajakiem… – No rodzice zaszczepili we mnie chęć do poznawania świata. Jeździłem na rowerze, latałem szybowcami, skakałem ze spadochronem i dopiero w wieku 34 lat wsiadłem do kajaka. Zaraziłem tym też moich synów. […] I jak pojechałem z nimi na akademickie zawody i oczywiście wygraliśmy chodziłem taki dumy, że to ja zaraziłem ich kajakarstwem.
Czy miał pan do czynienia z jakimiś dużymi ssakami wodnymi?
Tak, (tu opowiadał coś o wielorybach) […] I jeszcze widziałem najmniejsze stworzenia morskie. To był plankton. On pod wpływem ruchu zostawia taką smugę zielonego światła. Więc jak spadła taka kropla wody na mój kajak, to przez chwilkę się świeciła albo kiedy wiosłowałem w nocy to za wiosłem ciągnęły się takie smugi. No więc widziałem największe i najmniejsze zwierzęta.
A widział pan rekina?
Tutaj widzę jesteś bardzo aktywna. Jak się nazywasz? – Maja. – Fajnie, ja jestem Olek. Przed wyprawą miałem takie marzenie, żeby pogłaskać rekina. I wiecie co? Udało mi się! Tą ręką. (podniósł lewą). Ale potem okazało się, że to nie był rekin. […] Siedziałem w kajaku i nagle czuję takie nietypowe uderzenie. Patrzę, a tam rekin. Wziąłem szybko aparat, ale udało mi się zrobić tylko parę zdjęć. Dwa spod wody i 3 z góry. Wiecie, jak poznaję, czy ktoś jest dziewczyną czy chłopakiem? Po oczach. Tu jest pani, pani, pan. Po oczach. No i spojrzała na mnie takimi wielkimi oczami. A to na pewno była ona, bo patrzyła, a on by patrzył. Pogłaskałem ją i myślałem, że wróci na więcej pieszczot, ale popłynęła dalej.
I jeszcze jedna z odpowiedzi na niezadane pytanie :
Tutaj widzę jesteś bardzo aktywna. Jak się nazywasz? – Maja. – Fajnie, ja jestem Olek. Przed wyprawą miałem takie marzenie, żeby pogłaskać rekina. I wiecie co? Udało mi się! Tą ręką. (podniósł lewą). Ale potem okazało się, że to nie był rekin. […] Siedziałem w kajaku i nagle czuję takie nietypowe uderzenie. Patrzę, a tam rekin. Wziąłem szybko aparat, ale udało mi się zrobić tylko parę zdjęć. Dwa spod wody i 3 z góry. Wiecie, jak poznaję, czy ktoś jest dziewczyną czy chłopakiem? Po oczach. Tu jest pani, pani, pan. Po oczach. No i spojrzała na mnie takimi wielkimi oczami. A to na pewno była ona, bo patrzyła, a on by patrzył. Pogłaskałem ją i myślałem, że wróci na więcej pieszczot, ale popłynęła dalej.
A wiecie, jak sikałem? Miałem taką półlitrową butelkę z wyciętym otworem, sikałem a potem wylewałam to do wody. A jak miałem jakaś grubsza sprawę, to przywiązywałem się do kajaka, miałem takie dwa uchwyty i się wypinałem. I po problemie.
,,Moja żona ciągle mówi, że ja sie tylko z młodymi zadaję. Miałem ostatnio spotkanie klasowe. Wchodzę, a tam same staruszki i ja jedyny odstaję. Czuję sie młodo. Zatrzymałem się, mając 50 lat.”.
,,Popłynałęm raz na spływ z przyjacielem. Jeden głuchy; czyli ja; drugi ślepy. I pytam tego kolegi : Widzisz jakieś przeszkody? Odpowiedział: Nie widzę żadnych przeszkód. Właśnie tak trzeba patrzeć na świat.”.
,,A ja w życiu idę na łatwiznę, bo gdzieś przeczytałem, że żeby mieć taką poważną minę, trzeba użyć ok.70 mięśni. A ja idę na łatwiznę, bo żeby się uśmiechnąć, potrzeba 20 mięśni mniej.”
Takim pogodnym akcentem kończę wpis i jak radzi pan Olek : Idźcie i zarażajcie innych uśmiechem.
jmasal@op.pl