LODOWY SPRINTER

Dani Arnold to szwajcarski wspinacz lodowy i mikstowy. Na swoim koncie ma już najszybsze wejścia bez asekuracji na takie szczyty jak Matterhorn czy Grandes Jorasses.

Wychowywałeś się w Schächental w Szwajcarii na 1720 m. n.p.m. Jak Ci tam było?

Kiedy byłem dzieckiem, nie za bardzo mi się tam podobało. Wszyscy moi koledzy mogli bawić się czy grać w piłkę, a my z braćmi musieliśmy codziennie wieczorem wracać kolejką dopóki była czynna. Tak samo, gdy chodziłem już do szkoły zaraz po lekcjach dostawałem się do domu. To nie było za fajne, ale teraz mi się podoba.

Kiedy wiedziałeś już, że chcesz zostać lodowym i mikstowym wspinaczem?

Moja fascynacja lodem pojawiła się dosyć wcześnie. Wtedy każdy, nawet mały kawałek lodu wydawał mi się ciekawy, fajny i wyjątkowy.

Był ktoś kto wpłynął na taki, a nie inny wybór? Inspirowałeś się kimś?

Nie. W moim przypadku nie było takiej osoby. To był całkowicie mój wybór, który wynikał właśnie z tego mega intensywnego zainteresowania lodem.

Można Cię porównać do lodowego Alexa Honnolda z czekanami?

Jasne, absolutnie. Myślę, że free solo jest takie samo, bez znaczenia gdzie się je uprawia. Oczywiście dopóki spełnia się warunki tego typu wspinaczki. Alexowi przynajmniej nie marzną dłonie.

Dlaczego akurat free solo?

Odpowiedź jest dosyć prosta. Uważam, że free solo jest królewską dyscypliną.Normalnie chodzi głównie o bezpieczeństwo, robimy wszystko, żeby mieć pewność. Ja idę w innym kierunku i nie biorę pod uwagę bezpieczeństwa. Jestem tylko ja, moje decyzje i ściana.

Wspinasz się bardzo szybko w porównaniu z innymi ludźmi. Nie masz obawy, że przez ten pośpiech możesz popełnić jakiś błąd?

Nie, nie czuję nic takiego. Nie wydaje mi się też, że kiedy wspinam się szybciej to automatycznie narażam się na większe ryzyko. Dla mnie nie ma znaczenia gdzie jestem, tylko na ile się koncentruję.

Jak reagują ludzie, których mijasz bez asekuracji w takim tempie?

Inni ludzie, którzy wspinają się w tym samym czasie co ja dzielą się na dwa rodzaje.

Jedni martwią się o moje bezpieczeństwo i motywują mówiąc np. ,,Idź dalej!” lub ,,Dasz radę!”. Fajnie jest coś takiego słyszeć i widzieć, że ludzie Cię wspierają. Oczywiście są też tacy, którzy krytykują to co robię. Wtedy słyszę ,,Hej, jest idiotą!” albo ,,Jest szalony, że ryzykuje swoje życie w taki sposób!”.

Właśnie, mimo, że sam nie do końca się z tym zgadzasz to jednak ryzykujesz. Doświadczyłeś jakiś naprawdę niebezpiecznych dla siebie sytuacji w górach?

Tak, dwukrotnie. Pierwszy raz było to na wyprawie z Alexsandrem i Thomasem Huberem w Pakistanie. Drugą słabą i krytyczną sytuacją była lawina, która zabrała mnie i Davida Lamę ze sobą podczas naszego pobytu na Alasce.

Co czułeś kiedy nadeszła lawina? Bałeś się?

Byłem pewien, że nie będzie ona dla mnie śmiertelna. Tak naprawdę, martwiłem się głównie o to, czy mój przyjaciel dał radę uchronić się przed lawiną. Poza tym nie czułem zagrożenia.

Lód, po którym się wspinasz może się w dosłownie każdej chwili złamać.

Tak, wszystko może się zdarzyć. W wielu sytuacjach potrzebne jest doświadczenie, które zapewnia bezpieczeństwo i spokój, w czasie wykonywania czynności na wysokościach.

Na pewno masz sporo czekanów, ale czy któreś lubisz szczególne?

Zgadza się, mam ich sporo. Wśród nich są takie, których używam wyłącznie w czasie ważnych projektów, a z innych korzystam np. podczas treningu. To ważne żeby mieć jakiś konkretny podział.

Zdarza się, że czakan przeszkadza zamiast pomagać?

Jasne, że tak. Bywają momenty, gdy mam naprawdę dużo różnego szpeju przy uprzęży. Nie jest to sprzęt, z którego mogę zrezygnować. Wtedy obecność czekanów powoduje jeszcze większy chaos.

Wspinasz się również bez nich, prawda?

Prawda. Wspinam się głównie z czakanami, ale bez nich też się zdarza. Ostatnio prowadziłem drogę 7c, której pierwszego przejścia dokonali bracia Michi i Ivan Tresch. Muszę przyznać, że było to dla mnie wyzwanie.

Czy któraś z wypraw miała dla Ciebie największe znaczenie?

Napewno speed solo na Grandes Jorasses, czyli mój największy sukces. Mega projekt, który trwał 2 godziny i 4 minuty, co jest niesamowite. 2 godziny i 4 minuty. Oczywiście jestem dumny również z innych wspinaczek. Przykładowo mikstowe wejście w Szkocji, które dotychczas nie ma żadnego powtórzenia było świetnym przeżyciem.

Byłeś zaskoczony, że jesteś w stanie tak szybko się wspinać?

Nie, zaskoczony nie. Wydawało mi się to naturalne, że jestem w stanie zdobywać szczyty w takim tempie. Przed rozpoczęciem myślałem, że akcja zajmie mi jakieś 3 godziny. Tak też powiedziałem pilotom helikoptera, którzy mieli kręcić mnie z góry. Okazało się jednak, że wystarczyło mi trochę mniej czasu z czego się cieszę.

Odczuwasz w czasie wspinaczki inne emocje niż przed nią?

Moje emocje przed i w czasie wspinaczki nie różnią się znacznie od siebie. Tylko podczas wejść free solo jestem inaczej i trochę bardziej skoncentrowany. Nie jest to jednak duża różnica.

Na zakończenie – masz już w planach nowe rekordy?

Nie będę zdradzał, ale mam już jakieś plany co do tego. Musicie obserwować.

Daj znać jak Ci się spodobało.

Żona Nieidealna

zonanieidealnablog@gmail.com

Bardzo ciekawy wywiad. Jak to mówią: bez ryzyka nie ma zabawy… Widać, że jest pasjonatem i kocha to, co robi 🙂

rattyadalan94

rattyadalan@interia.pl

Bardzo udany wywiad. Podziwiam tego człowieka za determinację i odwagę.Też zajmuję się wywiadami, zapraszam na www. e-tuszem.pl

Karolina Ruda

zyciowonieporadnie@gmail.com

Naprawdę podziwiam… Szanuje takich ludzi za wytrwałość i za pasję w życiu 🙂

Galaktyka Muzyki

galaktykamuzykiblog@gmail.com

Bez dwóch zdań człowiek z wielką pasją. Dość niebezpieczną, ale niezaprzeczalną. Najważniejsze, że robi to, co kocha. Pozdrawiam!

Sprawdź również :

JUREK KUKUCZKA

Czym jest bouldering, kto go stworzył, i kto go uprawia? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w krótkiej historii boulderingu.

DIVE CLIMB REPEAT

Jeżeli ktoś z was śledzi mnie na Instagramie albo Facebooku wie, że jestem nurkiem z licencją PADI. Co najbardziej lubię w tym sporcie i gdzie schodziłam pod wodę?

KOBIETY TEŻ BYŁY NA EL CAP!

Od jakiegoś czasu słyszymy głównie o mężczyznach działających na El Capitan w Yosemite. Co prawda nie wyprzedziły mężczyzn, którzy zdobyli szczyt jakieś 20 lat wcześniej, ale na pewno bardzo ich zaskoczyły.

THE DAWN WALL – recenzja

W czwartek 25.10.2018 w kinach można było premierowo obejrzeć film obowiązkowy na liście każdego sympatyka wspinaczki – The Dawn Wall w reżyserii Josha Lowella i Petera Mortimera.

JUREK KUKUCZKA

,,Zobaczyłem, że ludzie wspinają się na rękach po pionowej ścianie. Dotknąłem skały, podciągnąłem się, wyczułem,że nie tylko jakoś się trzymam, ale potrafię ja jakoś pokonać. Tak odkryłem zupełnie dla mnie nowy, pionowy świat. Od tej pory wszystko inne przestało się liczyć.”

PL