KRÓTKA HISTORIA BOULDERINGU

Ostatnio bardzo wkręciłam się w bouldering i tak naprawdę od pewnego czasu moje treningi opierają się głównie na udoskonalaniu umiejętności pod ten rodzaj wspinaczki. Kiedy wspominam o tym w towarzystwie, rzadko kiedy moi rozmówcy wiedzą o czym mówię. To skłoniło mnie do napisania tekstu, który wytłumaczy czym jest ten sport oraz przybliży jego historię.

TAK WIĘC CZYM JEST BOULDERING?

Bouldering to krótsza, co nie znaczy, że prostsza, forma wspinaczki polegająca na pokonywaniu dosyć trudnych sekwencji nazywanych tu ’problemami’ lub baldami. Uprawiając tę konkretną dyscyplinę należy skupić się nie tylko na sile, ale również technikach rzadko spotykanych we wspinaczce sportowej czy tradowej (np. wszelkiego rodzaju haczenia).

Co często szokuje nieobeznanych z tą aktywnością ludzi jest brak tradycyjnej asekuracji z użyciem liny, uprzęży, ekspresów czy przyrządu asekuracyjnego. Zamiast tego boulderowcy stosują przenośne materace nazywane crashpadami. Znaczącą rolę podczas wstawiania się w balda odgrywa również spotter, czyli osoba będąca w pogotowiu w razie niekontrolowanego lub potencjalnie niebezpiecznego odpadnięcia.

OJCOWIE (CHRZESTNI) BOULDERINGU

Jak na niszowość boulderingu, powstało zaskakująco wiele teorii związanych z jego początkami. Jak można przeczytać na stronie ojca chrzestnego tego sportu – John’a Gill’a – prekursorem dyscypliny mieli być sam John w latach 50., Pierre Allain wraz z jego grupą Bleausards w latach 30., a także Chris Sharma w latach 90. Wszystkie one są błędne, gdyż już w drugiej połowie XIXw. Alpiniści wykorzystywali bouldering we francuskim Fontainebleau jako trening przed ich docelowymi wyprawami górskimi. Taka forma wspinaczki umożliwiała im łatwe utrzymanie formy w przerwie między pobytami w Alpach. Nie tylko jednak we francuskim kultowym rejonie Bleau rozwinęła się społeczność boulderingowa. W podobnym czasie, bo w 1880 r. sport ten pojawił się również w Wielkiej Brytanii gdzie dowodził jej bardzo utalentowany Oscar Eckenstein.

Tymczasem w pobliskiej Szkocji narodził się termin -”wspinaczka głazowa” – współcześnie znany jako bouldering.


Chociaż, jak mogliście przeczytać powyżej, bouldering ma wielu domniemanych ojców to największy wpływ na rozwój techniki tego sportu miał nikt inny jak Amerykanin John Gill. Jego pierwsze zetknięcie z bulderingiem miało miejsce w latach 50. I chociaż z początku służył on jako odskocznia od treningów gimnastycznych to ostatecznie renomę wyrobił sobie właśnie jako wspinacz.


Ale wracając do wkładu Gill’a w interesujący nas sport. To właśnie John wprowadził do wspinaczkowego obiegu kredę gimnastyczną, znaną nam pod nazwą ”magnezja”.


„Okazałem się całkiem niezły we wspinaniu po linie, przed którym należy zamagnezjować ręce.” – wspomina Gill. „Uznałem, że skoro wykorzystuję przy tym magnezje mogę również użyć jej we wspinaczce.”


Dekadę później magnezja stała się nieodłącznym elementem wspinaczki na całym świecie.


Kolejną rzeczą, za którą większość dynamicznych wspinaczy podziękowałaby Gill’owi jest dyno – dynamiczny ruch w którym pęd ciała jest wykorzystywany do złapania kolejnego chwytu. Należał on bowiem do z tych preferujących raczej siłowe wspinanie unikając według niego nieestetycznych haczeń pięty czy palców. Jego podejście – artystyczny styl idący w parze z trudnościami – nie było szczególnie chętnie naśladowane przez innych

TRUDNOŚCI

Zacznijmy od systemu ’B’ stworzonego przez Gill’a. Jest to (a raczej była) dosyć prosta i uniwersalna skala, wsród której wyróżnia się trzy trudności :

najłatwiejsza – ’B1’ odpowiadała wówczas najtrudniejszej drodze wspinaczkowej (tradowe 5.10);

’B2’ było trudniejsze;

natomiast pokonanie problemu o trudności ’B3’ było niezłym osiągnięciem. W związku z tak wysoko narzuconym poziomem baldy o tej trudności zarezerwowane były dla zawodowców, a ich drugie przejście automatycznie degradowało je stopień niżej.


,,Dziewięćdziesiąt dziewięć procent istniejących problemów boulderowych wycenionych było na B1 w systemie John’a. był on jedyna osobą wspinającą się na wyższym niż ten poziomie.”~Richard Goldstone


To, oraz płynność skali sprawiło, że dosyć szybko okazała się nieskuteczna, nigdy nie zyskała ogólnoświatowej popularności i jest już jedynie częścią historii.


Razem z upadkiem systemu ’B’ w rejonie Hueco Tanks pojawił się nowa i efektywniejsza (nadal używana) – skala ’V’. Nazwa pochodzi od ksywy jednego z pionierów bouldering’u John’a ”Verma/Vermina” Sherman’a.


W przeciwieństwie do systemu Gill’a, ale tak jak większość wspinaczkowych, skala Verm’a jest tak zwaną ’open ended’. Oznacza to, że jedynym ograniczeniem są ludzkie możliwości, a system rośnie wraz ze wzrostem umiejętności sportowców. Krótko mówiąc im trudniejszy jest problem tym większa cyfra stoi, w tym przypadku, przy literce ’V’.


Ponadto istnieją również skala Fontainebleau, brytyjska, japońska i Yosemite. Niestety opisanie każdej z nich zajęłoby zbyt dużo czasu, więc poprzestanę jedynie na ich wymienieniu.

Z uwagi na zdjęcie w nagłówku chciałabym zaznaczyć, że bouldering można uprawiać zarówno w skałkach jak i wewnątrz.

To by było na tyle, jeżeli chodzi o bardzo krótką historię boulderingu. Dajcie znać czy taka forma posta wam odpowiada i czy chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej na temat boulderingu lub wspomnianych w tekście osób? Jako, że właśnie zamówiłam biografię John’a Gill’a – „Master of the rock” na pewno pojawi się coś więcej na temat tego legendarnego wspinacza.


Czekam też na wasze sugestie co do kolejnych dyscyplin, których początki chcielibyście poznać.

Daj znać jak Ci się spodobało.

Sprawdź również :

LODOWY SPRINTER – wywiad

Dani Arnold to szwajcarski wspinacz lodowy i mikstowy. Na swoim koncie ma już najszybsze wejścia bez asekuracji na takie szczyty jak Matterhorn czy Grandes Jorasses.

DIVE CLIMB REPEAT

Jeżeli ktoś z was śledzi mnie na Instagramie albo Facebooku wie, że jestem nurkiem z licencją PADI. Co najbardziej lubię w tym sporcie i gdzie schodziłam pod wodę?

KOBIETY TEŻ BYŁY NA EL CAP!

Od jakiegoś czasu słyszymy głównie o mężczyznach działających na El Capitan w Yosemite. Co prawda nie wyprzedziły mężczyzn, którzy zdobyli szczyt jakieś 20 lat wcześniej, ale na pewno bardzo ich zaskoczyły.

THE DAWN WALL – recenzja

W czwartek 25.10.2018 w kinach można było premierowo obejrzeć film obowiązkowy na liście każdego sympatyka wspinaczki – The Dawn Wall w reżyserii Josha Lowella i Petera Mortimera.

JUREK KUKUCZKA

,,Zobaczyłem, że ludzie wspinają się na rękach po pionowej ścianie. Dotknąłem skały, podciągnąłem się, wyczułem,że nie tylko jakoś się trzymam, ale potrafię ja jakoś pokonać. Tak odkryłem zupełnie dla mnie nowy, pionowy świat. Od tej pory wszystko inne przestało się liczyć.”

PL